Moje kuchenne szafki i szuflady pękają w szwach od różnych zapasów. Czasami jak tam zaglądam, z niedowierzaniem oglądam dziesiątki rozmaitych i powoli przeterminowujących się puszek, "półpaczek" makaronów, "półtorebek" kasz, resztek przypraw w słoiczkach, słoiczuszkach i torebuńkach. W lodówce "półsłoiczki" niedojedzonych sosów, oliwek, dżemów... Rany!!! Gdyby nagle wszystkie sklepy, budki i targi z jedzeniem zostały zamknięte, spokojnie przez miesiąc wyżywiłabym swoją trzyosobową rodzinę i pewnie niejednego gościa. A jeszcze jak dojdą do tego towary z przyjęcia typu grill z dnia poprzedniego, to i przez 5 tygodni mogłabym zużywać produkty z lodówki i kuchennych zakamarków.