wtorek, 18 lutego 2014

Halina! Gotuj pierogi!!!


Tymże cytatem ze starej ludowej pieśni zapraszamy do wielkiego lepienia pierogów! Będą ruskie, z mięciutkim ale też i jędrnym ciastem oraz omastą z chrupkimi skwareczkami! A dla tych, którym jeszcze, zupełnie przypadkiem, ślinka nie kapie, dodamy na rozbudzenie trzewi barszcz czerwony, lecz i zabielany z ziemniaczanym puree! No to do roboty...

Do barszczu potrzebujemy około kilograma buraków. Dopytujemy sprzedawcy, czy aby słodkie, choć w tym roku wszystkie powinny być dorodne i pyszne, bo czas był dla nich dobry, lato ciepłe, nie za mokro (tak, tak, w rolnictwie też nieco otrzaskane jesteśmy ;-). Śpieszymy do domu z burakami, obieramy je, kroimy na połówki, lub - jeśli wielkie - w ćwiartki, zalewamy wodą tylko lekko ponad ich samych poziom (nasz barszcz będzie esencjonalny!) i gotujemy. 


Po godzinie dorzucamy włoszczyznę, doprawiamy solą, pieprzem wg upodobań. 
W międzyczasie gotujemy też ziemniaki. 
Po ugotowaniu, czyli po około 1,5 h, wyjmujemy warzywa i zabielamy barszcz śmietaną. Możemy też lekko zakwasić sokiem z cytryny lub octem. 

Ziemniaki tłuczemy, dodajemy łyżeczkę roztopionego smalcu i łyżeczkę masła - w ten sposób wieńczymy puree.

Ziemniaki, na sposób łódzki, ustawiamy obok barszczu. Pałaszujemy łącząc obie smakowitości.


Ale nie najadajmy się zanadto, bo oto przed nami prawdziwie wyzwanie - ruskie pierogi!












Co potrzeba by wykarmić całą rodzinę?

Po pierwsze farsz:
- 1 kg twarogu półtłustego 
- 1 kg ugotowanych ziemniaków 
- 40 dkg boczku (około 1/4 odłóżmy do skwarek, którymi nasze pierogi będą omaszczone)
- 2 duże cebule
- sól, pieprz (zalecamy nie skąpić pieprzu! pieprzne, czy też, jak to mawiają na północy - pierne - są lepsze)

Twaróg mielimy z ugotowanymi ziemniakami. Boczek i cebulę pokrojone w kosteczkę - podsmażamy i dodajemy do zmielonej masy, solimy, pieprzymy, gotowe!

Po drugie ciasto:
- 1 kg mąki
- 1 jajko
- 2 szklanki dosyć ciepłej wody
- szczypta soli
- kapka oleju

Mąkę zagniatamy z jajkiem, dodajemy ciepła wodę, sól, jeszcze troszkę zagniatamy i dolewamy nieco oleju.
Wyrabiamy ciasto, tak aby było gładkie, elastyczne, miękkie.

Wałkujemy ciasto na grubość około 3 mm, wycinamy krążki - najlepiej szklanką, średnica około 7 cm. No i teraz wyzwanie dla ambitnych, nie truchlejących przed małymi niepowodzeniami, wytrwale dążących do sukcesu... lepiaczy!



Krążek lekko rozciągamy w dłoni i nakładamy farszu suto, tak aby brzuszek pieroga nadymał się bezwstydnie obfitością. Dokładnie zaklejamy brzegi pieroga, zamykając je na farszu. Jeśli paluchy się kleją niemożebnie - zanurzamy je sobie raz po raz w mące, niczym ciężarowcy w talku. 

Jeśli czujemy w sobie żyłkę artysty idziemy o krok dalej - robimy zawijaną falbanę. Krótkimi słowy: Nasz sklejony brzeg zawijamy do środka kawałek po kawałeczku, po każdym kawałku dobrze dociskamy i formujemy sobie kawałek do kolejnego zawinięcia (dla lingwistów i stylistów - to opis techniczny, nie literacki, więc użycie słowa "kawałek" 3 -krotnie + jedno zdrobnienie absolutnie nie obniża waloru wypowiedzi). 


Miliony powstałych pierogów układamy sobie na lekko umączonej ściereczce/obrusie i przykrywamy drugim, tożsamym kawałkiem materii, co by nie wysychały przed ugotowaniem.

Wstawiamy sowity gar osolonej wody. Pierogi gotujemy od wrzucenia, gdy pikują na dno do wypłynięcia ich na powierzchnię.






Jeszcze tylko omasta z rozpuszczonego smalcu ze skwarkami i są oto: NAJLEPSZE PIEROGI RUSKIE NA ŚWIECIE!!!



W tym miejscu pragniemy złożyć szczególne podziękowania dla Kuzyneczek: Agnieszki - za sekrety tego przepisu i Natalii za niezwykle plastyczne i przemawiające szkolenie z lepienia! 

Pamiętajcie, do lepienia pierogów zawsze warto zaprosić sobie jakąś miłą, sprawną gastronomicznie, wesołą kuzyneczkę! Pierogi lepione wśród radosnych ploteczek, przekazywanych sobie sekrecików, perlistych śmiechów, smakują jeszcze wyborniej! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz