Zaczynamy
zwracać uwagę na to co jemy. Slow wypiera
fast. Okazuje się, że coraz więcej
dań i produktów możemy przygotować w domowej kuchni. Towarzyszy temu radość
tworzenia i satysfakcja udowodnienia sobie, że my też potrafimy! A potrafimy
już wiele. Ostatnio pojawiło się wiele przepisów na domowy chleb.
Kosmata
Kuchnia przyjrzała się tematowi… Drogą prób i błędów znalazłyśmy w końcu
przepis, który zadowolił nasze kosmate podniebienia. I chcemy Wam go
przedstawić.
Krok 1
Zakwas – pierwszy najlepiej zadobyć sobie w zaprzyjaźnionej
piekarni. Można też sobie wyhodować, ale polecamy ten pierwszy krok nieco
przyspieszyć, a potem już trzymać sobie zakwas, który będziemy odkładać z
każdego nowego zagniecenia. Tak robią tradycyjne piekarnie, niektóre utrzymują
ciąg zakwasu nawet setki lat!
Krok 2
Najlepiej przystąpić do niego wieczorem. Mieszamy:
5 łyżek zakwasu
250-300g mąki żytniej
1 szklankę wody
Mieszamy wszystko razem i odstawiamy w misce pod ściereczką na całą noc. Jako przezorne
gospodynie bądź gospodarze weźmy od razu większą miskę, w której następnego
dnia połączymy nasz zaczyn z resztą składników. Będzie mniej zmywania, mniej
płynu, mniej wody, mniej kremu do rąk, więcej czasu na śledzenie bloga Kosmatej
Kuchni ;-)
Krok 3
Wstajemy wypoczęci i zaraz zaglądamy do naszego zaczynu!
Dodajemy:
250g mąki żytniej
250g mąki dowolnej: pszennej, razowej, graham, orkiszowej, just
any mąka, wedle Waszego kosmatego podniebienia
2,5 łyżeczki soli,
2 łyżeczki cukru lub miodu (na bogato)
3,5g (pół paczuszki) suszonych drożdży
300 ml wody
I mieszamy, mieszamy, mieszamy i jak nasze dzieło ma już
jednorodną, gęstą konsystencję, przekładamy do wysmarowanych tłuszczem i
wysypanych mąką foremek. Dla tych ilości mogą być np. 2 tzw. keksówki.
Uwaga! Około 5 łyżek ciasta odkładamy do słoiczka, zakręcamy
i chowamy do lodówki. Zakwas możemy wykorzystać go do wypieku kolejnego chleba (trzymamy w lodowce w zakręconym słoiku maksymalnie tydzień)
Foremki z ciastem znów przykrywamy ściereczką i zostawiamy
do wyrośnięcia na 3-4 godziny w jakimś ciepłym i przytulnym miejscu.
Krok 4
Pieczemy! Najpierw rozgrzewamy piekarnik do 200 stopni.
Wierzch chleba również możemy posmarować tłuszczem i posypać mąką.
Uwaga! Bardzo ważne! Na niższą półkę w piekarniku, pod
chleby, wstawiamy naczynie z wodą, dzięki temu nasz chleb pozostanie wilgotny
mimo pieczenia w dość wysokiej temperaturze!
Wstawiamy chleby w 200 stopni na 15 min, potem obniżamy do 180 stopni i pieczemy jeszcze 40 min.
Po upieczeniu- to też ważne- wyjmujemy chleb z foremek i studzimy na kratce.
Czytalam, ze zakwas powinien oddychać, więc słoik przykryty ale nie zakrecony. No i można go dokarmiać ciepłą wodą i mąką raz na tydzień, żeby go rozmnozyc albo przechowac dłużej :-)
OdpowiedzUsuńCześć, ja ostatnio za namową znajomego przerzuciłam się na przepis Mirabelki na chleb pszenno-żytni - zrobiony dokładnie według przepisu wychodzi naprawdę rewelacyjny. http://www.chleb.info.pl/moje-chleby-receptury/pieczywo-na-zakwasie/pieczywo-mieszane/zitni-chleba
OdpowiedzUsuń(Oczywiście zawsze zależy mi na tym, żeby był bardziej razowy, więc eksperymentuję i część mąki pszennej jasnej zamieniam na typ 1850, jednak jest ona tak ciężka, że chleb nie wyrasta aż tak bardzo).
Widzę, że w tym Waszym chlebku od góry jest takie pęknięcie pod skórką - też mi się kiedyś tak robiło. Ktoś mi tłumaczył, że to coś z niewłaściwą temperaturą (za niska? za wysoka? za szybko obniżona), ale nie pamiętam niestety dokładnie... A może brak odgazowania podczas wyrastania?
A co do zakwasu - kiedyś dokarmiałam zakwasy tylko mąką żytnią, ale miałam wrażenie, że szybko się przekwaszają. Teraz, w kolejnej epoce pieczenia chleba ;) będę chyba eksperymentować z dokarmianiem pszennym albo mieszanym.
Dziewczyny, dzięki za komentarze. Ja dokarmiam zakwas mąką mieszaną (pszenną z żytnią) i trzymam w zakręconym słoiczku. Ale co kraj, to obyczaj. Pęknięcie chleba pod skórką powstawało mi gdy smarowałam wierzch chleba wodą lub oliwą. Teraz nie smaruję niczym i chleb nie ma dziury;-) A tak w ogóle to pieczenie chleba jest wielką frajdą. Już jutro przyjeżdża do mnie 12 kilogramów mąki!:-)
OdpowiedzUsuńSkąd? Jakiś młyn?
UsuńTak! Prosto z młyna! Zareklamuje! A niech tam!:-) www.swoja-maka.pl
OdpowiedzUsuńTeż u nich kupuję, ale przez kooperatywe grochowska
OdpowiedzUsuńI ja poczyniłam ów chleb. Jest barrrdzo razowy, bo nawet do zaczynu dodałam mąkę żytnią razową (jedyna jaka była wieczorem w domu) :). A dziś poszła w ruch żytnia i orkiszowa. Wyszedł pycha! Zresztą co miał nie wyjść, skoro sam zakwas prosto z Kosmatej Kuchni. :)
OdpowiedzUsuńAsia
A propos chleba, trafiłam ostatnio na fajny blog: http://piekarniatatter.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZnają Panie Kucharki?
Nie znają, ale poznają :-) Dzięki!
Usuń