W marcu 2013 roku Maciek i Marcin zrealizowali wyprawę Zimny Trawers 2013. Przeszli płaskowyż Hardagervidda w Norwegii na rakietach śnieżnych, ciągnąc sanie z niezbędnym sprzętem i zapasem jedzenia.
Już 9 lutego ruszają na Zimny Trawers 2014. Przemierzą Parki Narodowe Sarek i Podjelanta na północy Szwecji. Oba parki położone są około 100 km na północ od koła podbiegunowego.
Szczegóły wyprawy znajdziecie w opisie trasy wyprawy Zimny Trawers 2014.
Co jada się na takiej wyprawie? Na drodze trawersu niestety nie znajdzie się sklepów czy przytulnych knajpek. To dziki, lodowaty, piękny świat, a żeby go oglądać, trzeba na saniach wziąć ze sobą całą spiżarnię na wszystkie dni wyprawy. Najczęściej jest to żywność liofilizowana, która "pęcznieje" po zalaniu wrzątkiem pozyskanym z roztopionego śniegu. Ważna jest wysoka kaloryczność, bo w trudnych, mroźnych warunkach, wysiłek kosztuje wiele energii.
Kosmata Kuchnia kibicuje Zimnemu Trawersowi! Postanowiłyśmy przygotować Chłopakom wysokokaloryczne przekąski w postaci batonów, które szybko dostarczą energii i do tego będą pyyyyszne;-)
Po lewej uczestnicy Zimnego Trawersu: Marcin i Maciek - na zdjęciach zrobionych podczas zeszłorocznej wyprawy. To oni będą degustować i sprawdzać moc energetyczną naszych wyrobów w dzikiej, północnej krainie!
Co jest wysokokaloryczne i da się z tego złożyć fajny, pyszny baton?
- orzechy, mogą być różne, najlepiej kupić jakąś sprytną mieszankę
- sezam
- ziarna słonecznika
- słupki migdałowe
- kandyzowane owoce, żurawina, rodzynki
- płatki owsiane lub musli
- miód dla słodyczy
- masło dla szczepienia składników
- czekolada dla wykończenia smaku
Suche składniki, czyli wszystkie ziarenka i płatki rozsypujemy na blaszce i podpiekamy 10-15min w 180 stopniach mieszając od czasu do czasu
Masło i czekoladę roztapiamy w rondelku i mieszamy z miodem.
Powstaje nam cudowna, gęsta, lśniąca masa. Miliony kalorii, hektolitry przyjemności, wzburzone fale ciepłej, mocnej energii...
Pewnie dręczy Was pytanie - jakie ilości poszczególnych składników przygotować...
Otóż nie powiemy. Bo dobierałyśmy je na tzw. czuja, na oko. Najwięcej jest płatków owsianych czy musli. Bo to podstawa batonów. Suszone, czy kandyzowane owoce są raczej dla okrasy. Masy płynnej musi być tyle, by wszystkie składniki połączyły się jednocześnie tworząc raczej gęstą, zwartą konsystencję. Przechodzimy więc do łączenia...
Na pewno wyczujecie te wszystkie proporcje, nie mamy przecież do czynienia z nowicjuszami, nie? ;-) My włożyłyśmy do naszych batonów kostkę masła, bo straszne z nas maślary i tabliczkę czekolady. Miodu było kilka sążnistych łyżek...
Powstaje nam masa, która wypełnia dno brytfanny na wysokość około 1 cm. Musimy dobrze ugnieść ją otwartą dłonią. Takową zapiekamy ok.15 min w 170 stopniach.
Po wyjęciu z piekarnika musimy pozwolić odstać naszej batonowej platformie co najmniej kilka godzin. A najlepiej do krojenia bierzmy się dopiero następnego dnia.
Wszystkie składniki muszą się dobrze szczepić, zassać, zakleić, zbatonić...
Kiedy ocenimy, że proces ten zaistniał, bierzemy na prawdę ostry nóż i tniemy! Prawda, że pysznie wyglądają? ;-)
Kosmate Kucharki pewnie szybko za koło podbiegunowe się nie wybiorą. Po prostu w namiocie trudno podobno rozkłada się stolnicę i gotuje na cztery palniki. Gdyby nie to, nic by nas nie powstrzymało...
Natomiast póki co, pojadą tam nasze batony opatrzone skrzętnie firmową etykietą, a co! ;-)
Trzymajcie kciuki za Chłopaków i śledźcie Zimny Trawers 2014!
Bardzo miła niespodzianka:)
OdpowiedzUsuńPo lekturze Waszego przepisu przypomniałem sobie o pysznym, domowym pierniku, którym poczęstował nas pewien samotny, norweski wędrowiec, gdzieś na środku Hardangerviddy.
My zrewanżowaliśmy się wtedy wędzoną słoniną.
Serdecznie dziękuję w swoim i Macka imieniu!
Marcin, cała przyjemność po naszej stronie! I zapakujemy Wam dodatkową porcję batonów na towarzyskie wymiany przekąsek z wędrowcami na szlaku ;-)
OdpowiedzUsuńCiekawe, jak się sprawdziły na wyprawie? :) przydatny przepis!
OdpowiedzUsuń